czwartek, 12 grudnia 2013

One Shot

Wow! To już 99 wyświetleń! Dziękuje, dziękuje, dziękuje! A z tej okazji One Shot! Miłego czytania!

--------------------------

Do dzisiaj myślę co by się działo gdybym dała mu się wytłumaczyć. Byli byśmy razem? Szczęśliwi? Po ślubie?
Nadal go kocham ale po tym co zrobił nie byłam w stanie mu zaufać. Pamiętam tamten dzień bardzo dokładnie!
Miałam bardzo dobry humor. Ja i Leon byliśmy ze sobą równe 3 miesiące! Układało nam się świetnie! Było idealnie. Ja i Leon w ogóle się nie kłóciliśmy, tata go polubił. Tomas wyjechał. Ale nie wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą.
Postanowiłam iść do niego na tor. Po drodze spotkałam Federico, próbował mnie zatrzymać, ale go nie posłuchałam. Weszłam na tor, a widok, który zastałam - złamał mi serce. On i Lara. Całowali się. Czekałam, aż ją odepchnie. Ale tak się nie stało. Łzy leciały mi strumieniami. Poczułam, że ktoś mnie przytula. Fede. On zawsze był przy mnie.
- Co zrobisz? - zapytał szeptem.
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Miałam tylko jedno wyjście - zakończyć to! Podeszłam do nich. Cały czas łzy leciały mi po policzkach.
- Wszystkiego najlepszego! Wiesz, że to już 3 miesiące! Całe 3 miesiące w kłamstwie! To koniec! - powiedziałam.
- Violetta? Nie! Poczekaj! Ja Ci to wyjaśnię! - mówił Leon.
- Nie tródź się! Życzę szczęścia! - powiedziałam i wróciłam do przyjaciela, który obserwował całą sytuację.
Wróciliśmy do domu a ja szybko wbiegłam do pokoju. Zaczęłam się pakować.
- Co ty robisz? - zapytał Fede wchodząc do pokoju.
- Wyjeżdżam! - oznajmiłam.
- Ucieczka nie jest najlepszym wyjściem, przecież wiesz - powiedział.
- Muszę - wyszeptałam.
- A co ze mną? Fran? Cami? Resztą? Kochamy Cie! Nie możesz wyjechać - powiedział.
- Muszę, ale obiecuje, że wrócę! - powiedziałam.
Federico mnie przytulił. Zawsze umiał mnie pocieszyć.
Tego samego dnia pożegnałam się z przyjaciółmi i wyjechałam do Madrytu. Dlaczego złamane serce tak boli? - to pytanie krążyło mi w głowie.
Teraz jestem tu już 2 lata. Cały czas mam kontakt z przyjaciółmi. Fede też wyjechał - za mną. Dużo się zmieniło. Jestem zaręczona z Diego. Za 2 tygodnie nasz ślub. Kocham go - ale nie tak jak powinnam. Moje serce bije tylko dla tego, który 2 lata temu, zdradził mnie z Larą. Tak to uczucie, wcale nie minęło. Ale dzisiaj wracam do Buenos Aires. Siedzie właśnie w samolocie.
- Misiu wszystko dobrze? - zapytał Diego.
- Tak, tak. Tylko się zamyśliłam - odpowiedziałam.
Diego uśmiechnął się. Oparłam się na ramieniu Fede, który wraca z nami. On jeden wie, że wciąż kocham Verdasa. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła! W mgnieniu oka zasnęłam. Obudził mnie Diego, oświadczając, że jesteśmy w BA. Wysiadłam z samolotu. To samo powietrze, ławki, drzewa, dokładnie tak jak 2 lata temu. Mimowolnie łza spłynęła mi po policzku.
- Viola! - usłyszałam radosne wołanie za sobą.
Ujrzałam tam Fran, Cami, Maxiego, Marco, Andresa, Brodwaya, Ludmiłę, Naty, Braco i Napo.
- I Fede! - krzyknął Federico stojący za mną, na wszyscy się zaśmialiśmy.
Uściskałam ich. Własnie co do nich. Camila od 4 miesięcy jest żoną Maxiego i spodziewają się dziecka. Fran jest świeżo upieczoną narzeczoną Marco. Naty jest z Andresem, a Lu jest singielką.
- Boże! Nawet nie wiesz jak tęskniliśmy! - oznajmił Maxi.
- Tak i mój misiu też - oznajmił Andres.
Nic się nie zmienił.
- Viola ja wiem, że to nieodpowiedni moment ale musimy Ci to powiedzieć - zaczęła Fran.
- Lara jest w ciąży - ukłucie w sercu.
- Pogratuluje Leonowi przy najbliższej okazji - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
W środku płakałam. Ale obiecałam sobie, że już nigdy żadna łza nie spadnie przez niego.
Ruszyłam w stronę samochodu. Wtedy ujrzałam jego. Z Larą. Faktycznie miała brzuszek. Odwróciłam się na pięcie. Spojrzałam na zszokowanych przyjaciół. Fede od razu ruszył w ich stronę, a Diego mnie przytulił.
- Nie Fede! - powiedziałam - To nie ma sensu!
- Violetta! Ciesze się, że Cię widzę! - krzyknęła Lara.
- Wow! Gratuluje! - powiedziałam dotykając jej brzuszka.
- Dzięki - powiedziała z uśmiechem.
- Uważaj, lepiej nie przychodź do niego do pracy. bo ujrzysz coś czego wcale byś nie chciała widzieć! - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem patrząc na Leona.
- Violetta... - odezwał się Leon.
- Co? Ah tak zapomniałam! Proszę zaproszenie na ślub! - wręczyłam im kopertę.
- Gratuluje - powiedział Leon i wyszedł z lotniska.
Lara pobiegła za nim.
- Brawo! - powiedziała Camila.
- Z czego się cieszycie? Ona właśnie złamała mu serce - powiedział Andres.
- Ale on jest z Larą -  oznajmiła Naty.
Wraz z przyjaciółmi wyszliśmy z lotniska. Dzisiaj u nas w domu jest imprezka. Weszliśmy do środka. Diego się postarał. Poszłam się rozpakować. Po chwili obok mnie pojawił się mój narzeczony.
- Nic do niego nie czujesz, prawda? - zadał mi najtrudniejsze pytanie z możliwych.
Kocham go najmocniej na świecie!
- Nie - co ty mówisz Viola, własnie okłamałaś swojego narzeczonego!
Diego mnie pocałował. Nic, zero motylków. Z Leonem było inaczej! Za każdym jego dotykiem, pocałunkiem wybuchało we mnie stado motylków, które łaskotały mnie od środka.
- Wszystko gotowe? - zapytałam.
- Tak, w końcu masz najcudowniejszego narzeczonego - Kogo? Leona?
- Tak - powiedziałam.
Wieczorem przyjechało do nas nasi przyjaciele. W tym Leon. Zastanawiałam się gdzie zgubił Lare, ale postanowiłam w to nie wnikać.
Impreza rozkręcała się a ja wcale się nie bawiłam.
- Violetta, możemy porozmawiać? - zapytał Leon.
- Możemy - powiedziałam.
- Choć może na spacer - oznajmił.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku.
- O czym chciałeś rozmawiać? - zapytałam.
- O nas - powiedział.
- Leon nie ma żadnych nas! Będziesz miał dziecko z Larą, a ja z 2 tygodnie wychodzę za mąż za Diego! - uniosłam się.
- Nie! Lara mnie zdradziła i to nie będzie moje dziecko... - powiedział.
- Czyli jesteście siebie warci - oznajmiłam.
Już miałam odchodzić kiedy Leon złapał mnie z nadgarstek. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Kocham Cię - wyszeptał.
- A kochałeś mnie, kiedy byłeś z nią? - zapytałam.
Nic nie odpowiedział.
- Tak myślałam - powiedziałam.
Spojrzałam mu w oczy, które były zeszklone.
- Nie odchodź! Nie każ mi znowu cierpieć! Wiem, że zrobiłem największe głupstwo! Ale cie kocham! Tu i teraz! Kocham Cię, kochałem i będę kochać! I wiem że ty też mnie kochasz! Czuje To!  - powiedział patrząc na nie.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie, obiecałam sobie! Nie będę płakać!
- A wiesz co ja czułam? - zapytałam - Wiesz co czułam widząc Ciebie i ją? Wiesz co czułam kiedy powiedzieli mi, że ona jest w ciąży? Wiesz co czułam przez te 2 lata? Nie? To ci powiem! Czułam pustkę. Wiesz? To tak jakby ktoś wyciągnął mi serce i wyrzucił przez okno! Kocham Cie jak cholera! Ale nie potrafię być z tobą! -
Płakałam, płakałam jak jeszcze nigdy od tych 2 lat! Łzy ciekły mi strumieniami i nic nie mogłam zrobić. Pod wpływem emocji wpiłam się w jego usta. Oddał mój pocałunek. Włożyłam w niego wszystkie uczucia: miłość, strach, tęsknotę, ból.
- Nie rań mnie więcej - wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
Usłyszałam oklaski. Odwróciłam się a za mną stali Fran, Marco i Fede. Znowu się popłakałam. Federico mnie przytulił.
- Kocham Was - powiedziałam.
- To co idziemy skończyć ten chory związek? - zapytał Fede.
- Nie mogę - spuściłam głowę.
- Co? Czemu? - zapytał.
- Obiecałam - wyszeptałam.

*Dzień Ślubu*
Od wydarzenia w parku nie rozmawiałam z Leonem. Ślub rozpoczął się. Nigdzie nie było Leona.
- Czy ty Violetto, bierzesz tego oto Diego za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską? - zapytał ksiądz.
Nie odezwałam się. Przejechałam wzrokiem po zebranych. Fede, Fran i Marco mieli zmartwione miny.
- Przepraszam - wyszeptałam.
Szybko wyszłam z kościoła. Za mną wybiegli Fede i Marco.
- Do mojego samochodu - powiedział Marco.
Posłusznie weszłam do czarnego Mercedesa. Ruszyliśmy. Po kilku minutach byliśmy pod willą Leona. Bez pukania weszliśmy do środka. Widok, który zastałam był przerażający. Leon siedział na kanapie cały załamany.
Szybkim krokiem podeszłam do niego.
- Violetta? - zapytał nie dowierzając.
- Kocham cię - powiedziałam.
Pocałowałam go.

*rok później*
Cztery miesiące temu ja i Leon powiedzieliśmy sobie sakramentalne "Tak". Jesteśmy teraz w domu. Naszym domu... Wyprowadziłam się od Diego i zamieszkaliśmy razem z Leonem. Układa nam sie świetnie.
- Leon misiu muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam niepewnie.
- Coś się stało? - zapytał.
- Jestem w ciąży - oznajmiłam.
- Zostanę ojcem! - krzyknął szczęśliwy - Kocham Was!

- My Ciebie też...

-------------
Dzięki, dzięki!
Rozdział nie wiem kiedy, ale jeszcze w tym tygodniu, miski!
Alex <3

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci za komentarz!Nawet nie wiesz jakiego miałam banana na twarzy gdy go zobaczyłam!Love You!Alex <3

      Usuń
  2. Matko, to jest boskie!
    Naucz mnie pisać tak jak ty :3
    Leon na końcu taka załamka, a tu o! Violetta ! ;D
    Leonetta *.*
    Łzy ;C
    Śliczny On Shot! < 3
    Kurde.. talencior z cb xd
    Coś mi chyba pozostało do czytania, lecę ;D
    Zapraszam do mnie :3
    Ciao, xoxo.
    ~ Martyna .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa :)
      Ale zbytniego talentu to nie mam :p
      Czytam Twojego bloga!
      Jest rewelacyjny!
      Alex <3

      Usuń