sobota, 4 stycznia 2014

Liebster Award

Co to jest LIEBSTER AWARD?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań osoby, która cię nominuje, następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym), a potem dodajesz swoje 11 pytań (wszystko na swoim blogu)

PYTANIA:
1. ILE MASZ LAT?
- 13
2. Z JAKIEGO WOJEWÓDZTWA JESTEŚ?
- Z Wielkopolskiego
3. DLACZEGO PISZESZ OPOWIADANIA.
- Sama nie wiem... czytałam kilka blogów i tak samo wyszło xD
4. MASZ JAKIEŚ MARZENIE ZWIĄZANE Z ONE DIRECTION?
- Poślubić Louisa xD Żarcik... poznać ich.
5. CHCIAŁA BYŚ POJECHAĆ DO LONDYNU?
- Byłam już, ale chętnie pojechałabym raz jeszcze :)
6. PODOBA CI SIĘ MÓJ BLOG?
- Bardzoooo kochana ;)
7. MASZ ZWIERZĘ?
- Tak, 2 psy i kota
8. JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY KOLOR I Z CZYM SIĘ WIĄŻE?
- Czerwony. Znak Directoner i ulubiony kolor Louisa :D
9. KIM CHCESZ BYĆ W PRZYSZŁOŚCI?
- Nie myślałam nad tym
10. PODOBA CI SIĘ SWÓJ WYGLĄD?
- Nawet tak :D
11. CO BYŚ ZMIENIŁA W MOIM BLOGU?
- Nic! Jest doskonały!


Ok to jedziemy...

1. http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/2014/01/rozdzia-23-czarny-jezdzca.html?m=1

2. http://let-me-kiss-you.blogspot.com/?m=1

3. http://niebezpieczna-violetta.blogspot.com/?m=1

4. http://leoniviolettapl.blogspot.com/

5. http://leonietta.blogspot.com/?m=1

(NIE ZNAJDĘ AŻ 11!)

Pytania:

1. Jak masz na imię?
2. Lubisz One Direction?
3. Co lubisz robić w czasie wolnym?
4. Czego słuchasz?
5. Jakie jest twoje ulubione danie?
6. Ile masz lat?
7. Twoje wymarzone wakacje to...
8. Co sądzisz o Larrym?
9. Pepsi czy Coca-Cola?
10. Masz zwierze?
11. Ulubiony kolor?




środa, 1 stycznia 2014

One Shot

One Shot

Dlaczego wszyscy kłamią?
Tomas, powiedział, że zawsze mogę na niego liczyć. Wystarczyło jedno nieodwzajemnione uczucie i nasza przyjaźń się rozpadła
Tata, mówił, że nie mam żadnej rodziny, a później okazło się, że mam jeszcze ciocię i babcię.
Angie, niby moja guwernantka, ale też moja ciotka. Dlaczego to ukryła?
I Leon, mówił, że mnie kocha, że już zawsze będziemy razem. I co? Gdy pojawiła sie Lara, zostawił mnie. Tak po prostu. To zabolało najbardziej. Gdy osoba, którą kochasz odchodzi od ciebie. Widzisz ją codziennie, ale nie możesz jej przytulić, pocałować. Bo ktoś już zajął twoje miejsce.
Moje relacje z Leonem są nietypowe. Jednego dnia się przytulamy, drugiego kłócimy a trzeciego nie rozmawiamy ze sobą.
Ten dzień miał być taki jak zawsze. Jednak tak nie było. Z samego rana przed studiem zobaczyłam jak Leon kłóci się z Larą. Dziewczyna płakała.
- Lara zrozum, że to koniec! - wykrzyczał Leon i ruszył w strone szkoły.
Nic nie zrozumiałam, ale postanowiłam sie w to nie wtrącać. Na zajęciach Angie, kobieta przydzieliła nam zadanie w parach. Muszę napisać piosenkę z Leonem o miłości.
- Zaczniemy dzisiaj po lekcjach? - zapytał chłopak.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.Pozostałe lekcje minęły szybko z wyjątkiem zajęć z Gregoriem. Po lekcjach poszłam do sali Beto, gdyż właśnie tam byłam umówiona z Leonem.
Przed salą przystanęłam by przysłuchać się melodii, którą grał brunet. Była naprawdę ładna. Weszłam do klasy.
- Słyszałaś? - zapytał zaniepokojony chłopak.
- Co miałam słyszeć? - postanowiłam skłamać.
- Nic, nie ważne - oznajmił.
Rozpoczeliśmy pisanie piosenki. I mi i Leonowi nie sprawiło to większego problemu. Niedługo później piosenka była już gotowa.
- Może się przejdziemy? - zapytał brunet.
- Jasne, czemu nie? - odpowiedziałam.
Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Ale nie na takiej zwykłej, na "Naszej ławce". To tu Leon mnie po raz pierwszy pocałował.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam.
- Chcę Ci coś powiedzieć - oznajmił chłopak.
- Więc słucham - uśmiechnęłam się.
- Zorientowałem się, że popełniłem bład  - powiedział.
- Czyżby? Kiedy? - zapytałam.
- Zrywając z Tobą i wiążąc się z Larą - powiedział, a ja prychnęłam - Vilu, ja wiem, że to głupie, ale nie moge wybić sobie Ciebie z głowy. Właściwie to z serca.
- Skończyłeś? - zapytałam.
- Nie. Kocham Cię - dokończył.
Wstałam z ławki i chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek. Skutkiem tego usiadłam mu za kolanach. Dzieliło nas kilka milimetrów. Brunet zmniejszył odległość między nami i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Ku mojemu zdziwieniu oddałam go. Tego mi brakowało przez ostatnie kilka tygodni. Jego.
- Bądź ze mną - poprosił brunet.W odpowiedzi jeszcze raz go pocałowałam. Nagle zza drzewa wyszli nasi przyjaciele i zaczeli bić nam brawo.
- I nasza Leonetta znów razem - oznajmiła Fran.
- Widzicie! Wszyscy wisiccie mi po dwie dychy! - krzyknął Fede.Zaśmiałam się i wtuliłam w mojego chłopaka. Ahh jak to ładnie brzmi "mój chłopak".

--------

Przepraszam, że tak długo mnie nie było!
Problemy techniczne - wiecie... złośliwość rzeczy martwych.
One Shot'a nazwę "Przeprosinowo-noworocznyn"
Dziękuje za ponad 200 wyświetleń!
Bardzo Was kocham!
Nie wiem kiedy rozdział ale chyba niedługo, bo jestem u babci i nie mam jak napisać xD
Happy New Year! <3

czwartek, 12 grudnia 2013

One Shot

Wow! To już 99 wyświetleń! Dziękuje, dziękuje, dziękuje! A z tej okazji One Shot! Miłego czytania!

--------------------------

Do dzisiaj myślę co by się działo gdybym dała mu się wytłumaczyć. Byli byśmy razem? Szczęśliwi? Po ślubie?
Nadal go kocham ale po tym co zrobił nie byłam w stanie mu zaufać. Pamiętam tamten dzień bardzo dokładnie!
Miałam bardzo dobry humor. Ja i Leon byliśmy ze sobą równe 3 miesiące! Układało nam się świetnie! Było idealnie. Ja i Leon w ogóle się nie kłóciliśmy, tata go polubił. Tomas wyjechał. Ale nie wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą.
Postanowiłam iść do niego na tor. Po drodze spotkałam Federico, próbował mnie zatrzymać, ale go nie posłuchałam. Weszłam na tor, a widok, który zastałam - złamał mi serce. On i Lara. Całowali się. Czekałam, aż ją odepchnie. Ale tak się nie stało. Łzy leciały mi strumieniami. Poczułam, że ktoś mnie przytula. Fede. On zawsze był przy mnie.
- Co zrobisz? - zapytał szeptem.
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Miałam tylko jedno wyjście - zakończyć to! Podeszłam do nich. Cały czas łzy leciały mi po policzkach.
- Wszystkiego najlepszego! Wiesz, że to już 3 miesiące! Całe 3 miesiące w kłamstwie! To koniec! - powiedziałam.
- Violetta? Nie! Poczekaj! Ja Ci to wyjaśnię! - mówił Leon.
- Nie tródź się! Życzę szczęścia! - powiedziałam i wróciłam do przyjaciela, który obserwował całą sytuację.
Wróciliśmy do domu a ja szybko wbiegłam do pokoju. Zaczęłam się pakować.
- Co ty robisz? - zapytał Fede wchodząc do pokoju.
- Wyjeżdżam! - oznajmiłam.
- Ucieczka nie jest najlepszym wyjściem, przecież wiesz - powiedział.
- Muszę - wyszeptałam.
- A co ze mną? Fran? Cami? Resztą? Kochamy Cie! Nie możesz wyjechać - powiedział.
- Muszę, ale obiecuje, że wrócę! - powiedziałam.
Federico mnie przytulił. Zawsze umiał mnie pocieszyć.
Tego samego dnia pożegnałam się z przyjaciółmi i wyjechałam do Madrytu. Dlaczego złamane serce tak boli? - to pytanie krążyło mi w głowie.
Teraz jestem tu już 2 lata. Cały czas mam kontakt z przyjaciółmi. Fede też wyjechał - za mną. Dużo się zmieniło. Jestem zaręczona z Diego. Za 2 tygodnie nasz ślub. Kocham go - ale nie tak jak powinnam. Moje serce bije tylko dla tego, który 2 lata temu, zdradził mnie z Larą. Tak to uczucie, wcale nie minęło. Ale dzisiaj wracam do Buenos Aires. Siedzie właśnie w samolocie.
- Misiu wszystko dobrze? - zapytał Diego.
- Tak, tak. Tylko się zamyśliłam - odpowiedziałam.
Diego uśmiechnął się. Oparłam się na ramieniu Fede, który wraca z nami. On jeden wie, że wciąż kocham Verdasa. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła! W mgnieniu oka zasnęłam. Obudził mnie Diego, oświadczając, że jesteśmy w BA. Wysiadłam z samolotu. To samo powietrze, ławki, drzewa, dokładnie tak jak 2 lata temu. Mimowolnie łza spłynęła mi po policzku.
- Viola! - usłyszałam radosne wołanie za sobą.
Ujrzałam tam Fran, Cami, Maxiego, Marco, Andresa, Brodwaya, Ludmiłę, Naty, Braco i Napo.
- I Fede! - krzyknął Federico stojący za mną, na wszyscy się zaśmialiśmy.
Uściskałam ich. Własnie co do nich. Camila od 4 miesięcy jest żoną Maxiego i spodziewają się dziecka. Fran jest świeżo upieczoną narzeczoną Marco. Naty jest z Andresem, a Lu jest singielką.
- Boże! Nawet nie wiesz jak tęskniliśmy! - oznajmił Maxi.
- Tak i mój misiu też - oznajmił Andres.
Nic się nie zmienił.
- Viola ja wiem, że to nieodpowiedni moment ale musimy Ci to powiedzieć - zaczęła Fran.
- Lara jest w ciąży - ukłucie w sercu.
- Pogratuluje Leonowi przy najbliższej okazji - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
W środku płakałam. Ale obiecałam sobie, że już nigdy żadna łza nie spadnie przez niego.
Ruszyłam w stronę samochodu. Wtedy ujrzałam jego. Z Larą. Faktycznie miała brzuszek. Odwróciłam się na pięcie. Spojrzałam na zszokowanych przyjaciół. Fede od razu ruszył w ich stronę, a Diego mnie przytulił.
- Nie Fede! - powiedziałam - To nie ma sensu!
- Violetta! Ciesze się, że Cię widzę! - krzyknęła Lara.
- Wow! Gratuluje! - powiedziałam dotykając jej brzuszka.
- Dzięki - powiedziała z uśmiechem.
- Uważaj, lepiej nie przychodź do niego do pracy. bo ujrzysz coś czego wcale byś nie chciała widzieć! - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem patrząc na Leona.
- Violetta... - odezwał się Leon.
- Co? Ah tak zapomniałam! Proszę zaproszenie na ślub! - wręczyłam im kopertę.
- Gratuluje - powiedział Leon i wyszedł z lotniska.
Lara pobiegła za nim.
- Brawo! - powiedziała Camila.
- Z czego się cieszycie? Ona właśnie złamała mu serce - powiedział Andres.
- Ale on jest z Larą -  oznajmiła Naty.
Wraz z przyjaciółmi wyszliśmy z lotniska. Dzisiaj u nas w domu jest imprezka. Weszliśmy do środka. Diego się postarał. Poszłam się rozpakować. Po chwili obok mnie pojawił się mój narzeczony.
- Nic do niego nie czujesz, prawda? - zadał mi najtrudniejsze pytanie z możliwych.
Kocham go najmocniej na świecie!
- Nie - co ty mówisz Viola, własnie okłamałaś swojego narzeczonego!
Diego mnie pocałował. Nic, zero motylków. Z Leonem było inaczej! Za każdym jego dotykiem, pocałunkiem wybuchało we mnie stado motylków, które łaskotały mnie od środka.
- Wszystko gotowe? - zapytałam.
- Tak, w końcu masz najcudowniejszego narzeczonego - Kogo? Leona?
- Tak - powiedziałam.
Wieczorem przyjechało do nas nasi przyjaciele. W tym Leon. Zastanawiałam się gdzie zgubił Lare, ale postanowiłam w to nie wnikać.
Impreza rozkręcała się a ja wcale się nie bawiłam.
- Violetta, możemy porozmawiać? - zapytał Leon.
- Możemy - powiedziałam.
- Choć może na spacer - oznajmił.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku.
- O czym chciałeś rozmawiać? - zapytałam.
- O nas - powiedział.
- Leon nie ma żadnych nas! Będziesz miał dziecko z Larą, a ja z 2 tygodnie wychodzę za mąż za Diego! - uniosłam się.
- Nie! Lara mnie zdradziła i to nie będzie moje dziecko... - powiedział.
- Czyli jesteście siebie warci - oznajmiłam.
Już miałam odchodzić kiedy Leon złapał mnie z nadgarstek. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Kocham Cię - wyszeptał.
- A kochałeś mnie, kiedy byłeś z nią? - zapytałam.
Nic nie odpowiedział.
- Tak myślałam - powiedziałam.
Spojrzałam mu w oczy, które były zeszklone.
- Nie odchodź! Nie każ mi znowu cierpieć! Wiem, że zrobiłem największe głupstwo! Ale cie kocham! Tu i teraz! Kocham Cię, kochałem i będę kochać! I wiem że ty też mnie kochasz! Czuje To!  - powiedział patrząc na nie.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie, obiecałam sobie! Nie będę płakać!
- A wiesz co ja czułam? - zapytałam - Wiesz co czułam widząc Ciebie i ją? Wiesz co czułam kiedy powiedzieli mi, że ona jest w ciąży? Wiesz co czułam przez te 2 lata? Nie? To ci powiem! Czułam pustkę. Wiesz? To tak jakby ktoś wyciągnął mi serce i wyrzucił przez okno! Kocham Cie jak cholera! Ale nie potrafię być z tobą! -
Płakałam, płakałam jak jeszcze nigdy od tych 2 lat! Łzy ciekły mi strumieniami i nic nie mogłam zrobić. Pod wpływem emocji wpiłam się w jego usta. Oddał mój pocałunek. Włożyłam w niego wszystkie uczucia: miłość, strach, tęsknotę, ból.
- Nie rań mnie więcej - wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
Usłyszałam oklaski. Odwróciłam się a za mną stali Fran, Marco i Fede. Znowu się popłakałam. Federico mnie przytulił.
- Kocham Was - powiedziałam.
- To co idziemy skończyć ten chory związek? - zapytał Fede.
- Nie mogę - spuściłam głowę.
- Co? Czemu? - zapytał.
- Obiecałam - wyszeptałam.

*Dzień Ślubu*
Od wydarzenia w parku nie rozmawiałam z Leonem. Ślub rozpoczął się. Nigdzie nie było Leona.
- Czy ty Violetto, bierzesz tego oto Diego za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską? - zapytał ksiądz.
Nie odezwałam się. Przejechałam wzrokiem po zebranych. Fede, Fran i Marco mieli zmartwione miny.
- Przepraszam - wyszeptałam.
Szybko wyszłam z kościoła. Za mną wybiegli Fede i Marco.
- Do mojego samochodu - powiedział Marco.
Posłusznie weszłam do czarnego Mercedesa. Ruszyliśmy. Po kilku minutach byliśmy pod willą Leona. Bez pukania weszliśmy do środka. Widok, który zastałam był przerażający. Leon siedział na kanapie cały załamany.
Szybkim krokiem podeszłam do niego.
- Violetta? - zapytał nie dowierzając.
- Kocham cię - powiedziałam.
Pocałowałam go.

*rok później*
Cztery miesiące temu ja i Leon powiedzieliśmy sobie sakramentalne "Tak". Jesteśmy teraz w domu. Naszym domu... Wyprowadziłam się od Diego i zamieszkaliśmy razem z Leonem. Układa nam sie świetnie.
- Leon misiu muszę Ci coś powiedzieć - zaczęłam niepewnie.
- Coś się stało? - zapytał.
- Jestem w ciąży - oznajmiłam.
- Zostanę ojcem! - krzyknął szczęśliwy - Kocham Was!

- My Ciebie też...

-------------
Dzięki, dzięki!
Rozdział nie wiem kiedy, ale jeszcze w tym tygodniu, miski!
Alex <3

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 2 - Wycieczka

    Rozdział 2

 Rano obudziła mnie mama.
- Wstawaj! - szturchała mnie już od 10 minut.
- Boże, która jest godzina? - podniosłem się i spojrzałem na zegar - Już 8? Spóźnię się do studia!
     Jak poparzony wyskoczyłem z łózka i wziąłem szybki prysznic aby się obudzić. Po niecałych 20 minutach byłem już gotowy do wyjścia. Wybiegłem z domu i skierowałem się do Studio 21. Pierwsze były zajęcia z Gregorio. Boże za jakie grzechy?!
   Szybko wszedłem do szkoły i ruszyłem w stronę szatni.
- Leon! Myśleliśmy, że nie przyjdziesz! - krzyknął Maxi.
- Ja myślałem, że kosmici Cię zjedli - poprawił go Andres.
- Zaspałem - powiedziałem i poszedłem się przebrać.
    Zajęcia były długie i męczące. Gregorio nie miał kogo faworyzować, więc jego pupilkami staliśmy się ja i Violetta. Okazało się, że nasz "ulubiony" nauczyciel wymyślił nowy układ taneczny i całą lekcję się go uczyliśmy. Wyczerpani wyszliśmy z sali.
- Jeszcze nigdy nie dał nam aż tak popalić - powiedział Maxi, a wszyscy go poparli.
Następne zajęcia były z Beto. Przebrałem się i ruszyłem w stronę sali, należącej do zwariowanego nauczyciela.
    Zajęcia z Beto były dziwnie (norma...). Nauczyciel jedząc kanapkę, uczył nas jak stroić gitarę, a wiedzę te zdobyliśmy już 2 lata temu na pierwszych zajęciach.
- Panie profesorze, my umiemy już stroić gitarę! - krzyknął Diego.
- Tak? Od kiedy? - zapytał zdziwiony Beto.
- Od jakiś dwóch lat, jak nie dłużej - oznajmiłem.
- Ja Was tego uczyłem? - zapytał, a my pokiwaliśmy głowami - Dobrze, to... róbcie co chcecie!
Nauczyciel poszedł do pokoju nauczycielskiego, zostawiając nas samych.
    Violetta podeszła do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Do klasy wszedł chłopak, który włosy postawione miał wysoko na żelu. Ubrany był w czarne rurki i fioletową marynarkę.
- Cześć, wiecie gdzie jest Pablo? - zapytał.
Z jego akcentu wywnioskowałem, że jest Włochem. Violetta odwróciła się i spoglądała na niego przez dłuższą chwilę. Po chwili się ocknęła i poszła go przytulić. Powiedziała mu coś i chłopak wyszedł.
- To twój chłopak? - zapytałem, gdy dziewczyna wróciła.
- Nie, to mój kuzyn Federico - oznajmiła.
    Reszta dnia minęła mi w porządku. Ten dzień był bardzo męczący. Zaczynając na zajęciach z Gergorio, a kończąc na torze motocrossowym. Lara była dzisiaj w wyjątkowo złym humorze i na wszystkich krzyczała. Mnie nie było w tej grupie osób, wkurzyłem ją tak mocno, że byłem pewien, że zaraz wybuchnie. Dostałem bardzo mocno z liścia. Nigdy nie przypuszczałem, że osoba taka jak Lara ma aż tyle siły. Owszem naprawia motory, a to nie jest lekka praca, ale skąd miałem wiedzieć, że jest aż tak silna?
    Po cichu wszedłem do domu i ruszyłem w stronę pokoju. Drogę zagrodziła mi mama.
- Leon, czemu... Co Ci się stało? - przerwała gdy spojrzała na mnie.
Wspominałem, że mam cały napuchnięty policzek, a na środku odcisk ręki Lary?
- Troszeczkę, ale tak ciut ciut, wkurzyłem Larę - zaśmiałem się.
- Własnie widzę - odpowiedziała.
    Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa. Wszedłem na maila.

Od: Nieznany
Hej Leon! Nie pytaj skąd mam Twój e-mail. Mam pytanie: Kiedy jest ten wyjazd ze Studio i ile on trwa?
Violetta

    Przypomniało mi się! Pablo na zajęciach mówił o wyjeździe do Brazyli. Wycieczka miała być za 2 tygodnie i trwać 5 dni.
    Odpisałem Violettcie i poinformowałem rodziców. Nie mieli nic przeciwko, więc pojadę. Spoglądając za zegarek, oczy prawie wypadły mi na zewnątrz. Już 23?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Wróciłem o 16! I już 23? To nielogiczne. Poszedłem pod prysznic i zasnąłem.

----------

Krótki, ale nie miałam czasu więcej napisać.
Co sądzicie o wyjeździe?
Alex <3

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 1 - Nowy rok szkolny

Rodział 1

    Z ogromnym uśmiechem wstałem dziś z łóżka. Właśnie nastąpił dzień, na który czekałem od 2 miesięcy, mianowicie powrót do Studio 21. 
    Podniosłem się z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem prysznic, umyłem zęby i poszedłem do garderoby. Wybrałem zielono-czarną koszuję w kratę, jeansy oraz czarne tenisówki. Użyłem moich perfum i zszedłem na dół, na śniadanie.
    - Cześć kochanie! Zrobiłam dziś naleśniki - oznajmiła moja mama, gdy wszedłem do kuchni.
- Cześć - odpowiedziałem.
Usiadłem przy stole i zacząłem jedzenie śniadania.
   Zjadłem śniadanie i szybko ruszyłem do studia. W połowie drogi dołączyli do mnie Camila i Maxi. Od ich randki wszędzie chodzą razem, niczym papużki nierozłączki.
- Hej! Masz stresa? - zapytała Camila.
- Nie, a przed czym? - zapytałem.
- No wiesz, masz zaśpiewać na rozpoczęciu - oznajmiła.
- Co? Nikt mi nic nie mówił - powiedziałem.
- No, bo Andres miał Ci powiedzieć i... wszystko jasne - odpowiedział Maxi.
- Co mam zaśpiewać? - zapytałem.
- Dowolny kawałek - odpowiedziała mi Fran.
- Skąd ty tu?... - zapytałem zdziwiony.
     Przed chwilą jej tutaj nie było!
- Leon, no wiesz? Znamy się tyle lat, a ty nie wiesz, że lubie robić Wam takie niespodzianki? - zapytała oburzona.
      Z Francescą znamy się od dziecka. Jest niewątpiliwie moją dobrą przyjaciółką. Wielokrotnie pomagała mi, gdy miałem problem. Nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie. I tak też zostało do dziś.
- Wiem, wiem... Tylko wciąż mnie zaskakujesz - zaśmiałem się.
     Nim się spojrzałem byliśmy pod Studio 21. Zobaczyłem tam Andresa, który rozmawiał z Brodwayem.
- Andres! Nie miałeś mi czegoś powiedzieć? - zapytałem, a chłopak się zamyślił.
- Tak! Moja mama zmieniła się w kosmitę! Jest cała czerwona i smarka jakimiś zielonymi glutami! - odpowiedział.
- Ona jest chora! Ale nie o to mi chodziło - powiedziałem.
On ma umysł 4-latka. Jak nie gorzej.
- A tak! Myślę, że zjadła mojego misia! - powiedział.
     Nie, nic z tego! Zrezygnowany odszedłem od niego. Po drodze wpadłem na coś... lub na kogoś. Dziewczyna upadła na ziemię.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię. Nic Ci nie jest? - zapytałem, pomagając jej wstać.
     Dziewczyna była drobną brunetką. Jej czekoladowe oczy idealnie współgrały z malinowymi ustami, a mały nosek akuratnie pasował do zestawu. Prościej: Była piękna!
- Nie, nic się nie stało. Ja też się zagapiłam - uśmiechnęła się promiennie.
- Jesteś nowa? Nie wiedziałem Cię tu wcześniej - oznajmiłem.
- Tak, dziś zaczynam. Jestem Violetta - powiedziała.
- A ja Leon. Witaj w Studio 21! - zaśmiałem się - Jak Ci się tu podoba?
- Jak na razie jest świetnie. Szkoła jest piękna - odpowiedziała - Zaraz zaczyna się zebranie, muszę iść.
- Ja też - powiedziałem.
     Razem ruszyliśmy w stronę sali, w której znajdowali się nauczyciele i pozostali uczniowie.
- Cześć dzieciaki! Dziś mamy rozpoczęcie nowego roku szkolnego! - powiedział Antonio - Chciałem Was poinformować o tym, że doszło do nas kiloro uczniów. Powitajmy ich serdecznie! Oto Violetta, Tomas, Diego, Braco, Napoleon oraz Dj. Pewnie już zauważyliście, że nie ma wśród nas Ludmiły. Nie będzie ona uczęszczać do studia, ponieważ miał miejsce pewien incydent, który nie pozwoli jej na naukę w najbliższych latach. A teraz zmykajcie na lekcje!
     Jak na zawołanie wszyscy rozeszli się do klas. W tym roku naszą klasą zajmuje się Angie. Dziwne, w zeszłym roku był to Pablo.
- Witam Was po wakacjach! - powiedziała, jak zwykle uśmiechnięta od ucha, do ucha - Do naszej klasy dołączą Violetta, Diego i Tomas. Przyjmijcie ich ciepło!
Do klasy weszła wymieniona trójka. Poklepałem miejsce obok siebie, na znak, żeby Violetta tu usiadła. Z uśmiechem wykonała moja prośbę.
- Dobrze, to może na rozgrzewkę nowi uczniowie zaprezentują nam swoje umiejętności - dodała z uśmiechem.
     Pierwszy wyrwał się Diego i wykonał "Yo Soy Asi".
- Nie, nie. Diego, nie tak. Musisz zaśpiewać to w innej tonacji - przerwała mu Angie.
Dobrze, że to zrobiła, bo myślałem, że ogłuchnę!
- No, błagam! Wykonuje to tak jak należy i to Ty się nie znasz! - krzyknął zdenerwowany szatyn.
- Diego, znam się na tym i na prawdę lepiej będzie wyżej - oznajmiła.
- Nie! Odechciało mi się śpiewać! - powiedział i usiadł na swoim miejscu.
- Tomas, Violetta? - zapytała nasza nauczycielka.
     Violetta się zgłosiła i wykonała "En Mi Mundo". Muszę przyznać, że głos ma niesamowity. Taki... magiczny. Uśmiechnięta zeszła ze sceny, a Angie nic nie powiedziała. Na scenę wkroczył Tomas i zaczął coś nucić. 
- Wlazł kotek, na płotek i mruga! Ładna to piosenka nie długa! - zaczął śpiewać Andres.
- An... Andres, teraz śpiewa Tomas - powiedziała Angie.
- No tak! A ja śpiewam z nim! - uśmiechnął się.
     Angie chyba się załamała inteligencją mojego przyjaciela i do końca lekcji mogliśmy robić co tylko chcieliśmy. Mi te 20 minut zleciało na rozmowie z Violettą. Jest naprawdę wspaniałą osobą! Bardzo dobrze nam się rozmawiało, mieliśmy wiele tematów. Kiedy lekcja się skończyła, wyszliśmy na dwór. 
     Zostałem sam. Maxi i Camila gdzieś znikneli, Fran rozmawiała z Vilu, Marco poszedł do domu, a Brodway wysłuchiwał głupot Andresa. Postanowiłem iść do Resto. Kiedy przekroczyłem próg baru, zobaczyłem burzę blond włosów. Ludmiła. Siedziała jakaś smutna i piła koktail z mango.
- Cześć, Ludmi. Wszystko ok? - przysiadłem sie do niej.
- Tak, tak - otarła łzy.
- Lu, to, że zerwaliśmy nie znaczy, że się nie przyjaźnimy - Co ja gadam?! Ona była wiedźmą!
- Leon, to trochę bardziej osobiste - powiedziała.
- Oj tam, oj tam - zaśmiałem się.
Blondynka uśmiechnęła się.
- Punkt dla Ciebie! Śmieje się - powiedziała - Leon, a teraz tak na poważnie, nikomu nie powiesz? - zapytała a ja zamknąłem usta "na kluczyk" - Ja jestem w ciąży.
     Moje oczy momentalnie się powiększyły i otworzyłem buzię. Byłem pewny, że przestali produkować jej ulubiony błyszczyk, czy coś tam.
- Ludmi, ja nie wiem co powiedzieć - zacząłem.
- Nic nie mów, tylko mnie przytul. Tak mocno - wyszeptała.
     Tak jak blondynka powiedziała, przytuliłem ją, a ona wtuliła sie we mnie jak w pluszowego misia. Za jej plecami dostrzegłem Violettę, która wchodziła do baru. Na mój widok zrobiła dziwną minę. I zawróciła.
- Violetta! - krzyknąłem, lecz dziewczyna była już za rogiem.
Szybko oderwałem się od Lu i pobiegłem za dziewczyną. Ujrzałem ją w parku.
- Violetta - powiedziałem, a dziewczyna odwróciła się - Wyjaśnię Ci...
- Nie Leon, po co? Jesteśmy tylko znajomymi ze szkoły i nic więcej - uśmiechnęła się.
- A może ja nie chcę być tylko znajomym? - zapytałem.
- Na miano mojego przyjaciela trzeba sobie zasłużyć - wytknęła język.
- To może gdzieś pójdziemy, żeby się poznać - zapytałem.
- Ok - zaśmiała się.
     Postanowiliśmy iśc na lody i na spacer. Rozmowa nam się wspaniale kleiła. Tematów nie brakowało, a prawdę mówiąc - było ich za dużo. 
Ten dzień był pełen wrażeń. Z każdą chwilą, którą spędzam z Violettą, czuję się spełniony. Odprowadziłem Violettę i sam wróciłem do domu. 
     Wróciłem do pokoju i wziąłem gitarę. Piosenka sama ze mnie wypływała. Słowa i muzyka powstały w niecałe 40 minut, a zatytuowałem je "Voy Por Ti". Nie wiem czemu, ale zainspirowała Violetta. Kiedy skończyłem poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Była już 22, wow ale ten czas zleciał! Położyłem się na łóżku i nawet nie zauwarzyłem kiedy zasnąłem

----------
Tak oto zaczyna się ta historia!
Jestem bardzo ciekawa, co o niej powiecie?
Na początku rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, a później zobaczymy!
Więc...
Dzięki i do następnego!
Alex <3