Rodział 1
Z ogromnym uśmiechem wstałem dziś z łóżka. Właśnie nastąpił dzień, na
który czekałem od 2 miesięcy, mianowicie powrót do Studio 21.
Podniosłem się z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem prysznic,
umyłem zęby i poszedłem do garderoby. Wybrałem zielono-czarną koszuję w kratę,
jeansy oraz czarne tenisówki. Użyłem moich perfum i zszedłem na
dół, na śniadanie.
- Cześć kochanie! Zrobiłam dziś naleśniki - oznajmiła moja mama, gdy wszedłem
do kuchni.
- Cześć - odpowiedziałem.
Usiadłem przy stole i zacząłem jedzenie śniadania.
Zjadłem śniadanie i
szybko ruszyłem do studia. W połowie drogi dołączyli do
mnie Camila i Maxi. Od ich randki wszędzie chodzą razem, niczym papużki
nierozłączki.
- Hej! Masz stresa? - zapytała Camila.
- Nie, a przed czym? - zapytałem.
- No wiesz, masz zaśpiewać na rozpoczęciu - oznajmiła.
- Co? Nikt mi nic nie mówił - powiedziałem.
- No, bo Andres miał Ci powiedzieć i... wszystko jasne - odpowiedział Maxi.
- Co mam zaśpiewać? - zapytałem.
- Dowolny kawałek - odpowiedziała mi Fran.
- Skąd ty tu?... - zapytałem zdziwiony.
Przed chwilą jej tutaj nie było!
- Leon, no wiesz? Znamy się tyle lat, a ty nie wiesz, że lubie robić Wam takie
niespodzianki? - zapytała oburzona.
Z
Francescą znamy się od dziecka. Jest niewątpiliwie moją dobrą
przyjaciółką. Wielokrotnie pomagała mi, gdy miałem problem. Nigdy nie
zostawiła mnie w potrzebie. I tak też zostało do dziś.
- Wiem, wiem... Tylko wciąż mnie zaskakujesz - zaśmiałem się.
Nim się spojrzałem byliśmy pod Studio 21. Zobaczyłem tam Andresa, który
rozmawiał z Brodwayem.
- Andres! Nie miałeś mi czegoś powiedzieć? - zapytałem, a chłopak się zamyślił.
- Tak! Moja mama zmieniła się w kosmitę! Jest cała czerwona i smarka jakimiś
zielonymi glutami! - odpowiedział.
- Ona jest chora! Ale nie o to mi chodziło - powiedziałem.
On ma umysł 4-latka. Jak nie gorzej.
- A tak! Myślę, że zjadła mojego misia! - powiedział.
Nie, nic z tego! Zrezygnowany odszedłem od niego. Po drodze wpadłem na coś...
lub na kogoś. Dziewczyna upadła na ziemię.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię. Nic Ci nie jest? - zapytałem, pomagając jej
wstać.
Dziewczyna była drobną brunetką. Jej czekoladowe oczy idealnie
współgrały z malinowymi ustami, a mały nosek akuratnie pasował do
zestawu. Prościej: Była piękna!
- Nie, nic się nie stało. Ja też się zagapiłam - uśmiechnęła się promiennie.
- Jesteś nowa? Nie wiedziałem Cię tu wcześniej - oznajmiłem.
- Tak, dziś zaczynam. Jestem Violetta - powiedziała.
- A ja Leon. Witaj w Studio 21! - zaśmiałem się - Jak Ci się tu podoba?
- Jak na razie jest świetnie. Szkoła jest piękna - odpowiedziała - Zaraz
zaczyna się zebranie, muszę iść.
- Ja też - powiedziałem.
Razem ruszyliśmy w stronę sali, w której znajdowali się nauczyciele i
pozostali uczniowie.
- Cześć dzieciaki! Dziś mamy rozpoczęcie nowego roku szkolnego! - powiedział
Antonio - Chciałem Was poinformować o tym, że doszło do nas kiloro
uczniów. Powitajmy ich serdecznie! Oto Violetta, Tomas, Diego, Braco,
Napoleon oraz Dj. Pewnie już zauważyliście, że nie ma wśród nas Ludmiły. Nie
będzie ona uczęszczać do studia, ponieważ miał miejsce pewien incydent,
który nie pozwoli jej na naukę w najbliższych latach. A teraz zmykajcie
na lekcje!
Jak na zawołanie wszyscy rozeszli się do klas. W tym roku naszą klasą zajmuje
się Angie. Dziwne, w zeszłym roku był to Pablo.
- Witam Was po wakacjach! - powiedziała, jak zwykle uśmiechnięta od ucha, do
ucha - Do naszej klasy dołączą Violetta, Diego i Tomas. Przyjmijcie ich ciepło!
Do klasy weszła wymieniona trójka. Poklepałem miejsce obok siebie, na
znak, żeby Violetta tu usiadła. Z uśmiechem wykonała moja prośbę.
- Dobrze, to może na rozgrzewkę nowi uczniowie zaprezentują nam swoje
umiejętności - dodała z uśmiechem.
Pierwszy wyrwał się Diego i wykonał "Yo Soy
Asi".
- Nie, nie. Diego, nie tak. Musisz zaśpiewać to w innej tonacji - przerwała mu
Angie.
Dobrze, że to zrobiła, bo myślałem, że ogłuchnę!
- No, błagam! Wykonuje to tak jak należy i to Ty się nie znasz! - krzyknął
zdenerwowany szatyn.
- Diego, znam się na tym i na prawdę lepiej będzie wyżej - oznajmiła.
- Nie! Odechciało mi się śpiewać! - powiedział i usiadł na swoim miejscu.
- Tomas, Violetta? - zapytała nasza nauczycielka.
Violetta się zgłosiła i wykonała "En Mi
Mundo". Muszę przyznać, że głos ma niesamowity. Taki... magiczny.
Uśmiechnięta zeszła ze sceny, a Angie nic nie powiedziała. Na scenę wkroczył
Tomas i zaczął coś nucić.
- Wlazł kotek, na płotek i mruga! Ładna to piosenka nie długa! - zaczął śpiewać
Andres.
- An... Andres, teraz śpiewa Tomas - powiedziała Angie.
- No tak! A ja śpiewam z nim! - uśmiechnął się.
Angie chyba się załamała inteligencją mojego przyjaciela i do końca lekcji
mogliśmy robić co tylko chcieliśmy. Mi te 20 minut zleciało na rozmowie z
Violettą. Jest naprawdę wspaniałą osobą! Bardzo dobrze nam się rozmawiało,
mieliśmy wiele tematów. Kiedy lekcja się skończyła, wyszliśmy na
dwór.
Zostałem sam. Maxi i Camila gdzieś znikneli, Fran rozmawiała z Vilu, Marco
poszedł do domu, a Brodway wysłuchiwał głupot Andresa. Postanowiłem iść do
Resto. Kiedy przekroczyłem próg baru, zobaczyłem burzę blond
włosów. Ludmiła. Siedziała jakaś smutna i piła koktail z mango.
- Cześć, Ludmi. Wszystko ok? - przysiadłem sie do niej.
- Tak, tak - otarła łzy.
- Lu, to, że zerwaliśmy nie znaczy, że się nie przyjaźnimy - Co ja gadam?! Ona
była wiedźmą!
- Leon, to trochę bardziej osobiste - powiedziała.
- Oj tam, oj tam - zaśmiałem się.
Blondynka uśmiechnęła się.
- Punkt dla Ciebie! Śmieje się - powiedziała - Leon, a teraz tak na poważnie,
nikomu nie powiesz? - zapytała a ja zamknąłem usta "na kluczyk" - Ja jestem w
ciąży.
Moje oczy momentalnie się powiększyły i otworzyłem buzię. Byłem pewny, że
przestali produkować jej ulubiony błyszczyk, czy coś tam.
- Ludmi, ja nie wiem co powiedzieć - zacząłem.
- Nic nie mów, tylko mnie przytul. Tak mocno - wyszeptała.
Tak jak blondynka powiedziała, przytuliłem ją, a ona wtuliła sie we mnie jak w
pluszowego misia. Za jej plecami dostrzegłem Violettę, która wchodziła
do baru. Na mój widok zrobiła dziwną minę. I zawróciła.
- Violetta! - krzyknąłem, lecz dziewczyna była już za rogiem.
Szybko oderwałem się od Lu i pobiegłem za dziewczyną. Ujrzałem ją w parku.
- Violetta - powiedziałem, a dziewczyna odwróciła się - Wyjaśnię Ci...
- Nie Leon, po co? Jesteśmy tylko znajomymi ze szkoły i nic więcej -
uśmiechnęła się.
- A może ja nie chcę być tylko znajomym? - zapytałem.
- Na miano mojego przyjaciela trzeba sobie zasłużyć - wytknęła język.
- To może gdzieś pójdziemy, żeby się poznać - zapytałem.
- Ok - zaśmiała się.
Postanowiliśmy
iśc na lody i na spacer. Rozmowa nam się wspaniale kleiła. Tematów nie
brakowało, a prawdę mówiąc - było ich za dużo.
Ten dzień był pełen wrażeń. Z każdą chwilą, którą spędzam z Violettą,
czuję się spełniony. Odprowadziłem Violettę i sam wróciłem do domu.
Wróciłem
do pokoju i wziąłem gitarę. Piosenka sama ze mnie wypływała. Słowa i
muzyka powstały w niecałe 40 minut, a zatytuowałem je "Voy Por Ti". Nie wiem czemu, ale zainspirowała Violetta. Kiedy
skończyłem poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Była już 22, wow ale ten
czas zleciał!
Położyłem się na łóżku i nawet nie zauwarzyłem kiedy zasnąłem
----------
Tak oto zaczyna się ta historia!
Jestem bardzo ciekawa, co o niej powiecie?
Na początku rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, a później zobaczymy!
Więc...
Dzięki i do następnego!
Alex <3
Bardzo mi się spodobało. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPS. Dobry pomysł z tym , żeby opowiadać o Leośku , a nie o tej całej Violi!
Pozdrawiam.
Bardzo dziękuje Ci za komentarz!
UsuńCieszę się, że Ci się podoba.
Alex <3
Ooo *.*
OdpowiedzUsuńZawitałam i jestem :3
No to ślicznie się zapowiada xd ^.*
Wiem, komentarze są jak takie małe inspirację do pisania kolejnego rozdziału :3
Mały błąd xd - jak piszesz zwróć uwagę na powtarzanie się ( ale po prostu poćwicz tylko to, historia Ci naprawdę wychodzi :3 I tak wiele osób popełnia ten błąd o którym pisałam. U mnie też zapewne znajdą się takie powtórzenia ;D )
Pisz, bo warto : *
Idę czytać next ^.*
Ciao, xoxo.
~ Martyna .